Brak umiejętności stawiania granic to jeden z tematów, które nieustannie pojawiają się w gabinetach psychologów, także w moim. I przyznaję – to nie jest łatwy temat, z którym można się uporać podczas jednej sesji. Sama nauka stawiania granic nie jest łatwa. Towarzyszy jej lęk o to, czy kogoś nie skrzywdzę? Czy nie stracę relacji? Czy nie wyjdę na egoistkę?

A kiedy już zaczynamy mówić „nie” i dbać o siebie, wcale nie robi się łatwiej.
Pojawia się niezrozumienie ze strony innych, wykluczenie, złość. Do tego własne wyrzuty sumienia, poczucie winy, myśli: „Może jednak przesadzam?”.

To wszystko sprawia, że wiele osób porzuca próby stawiania granic – koszty wydają się zbyt wysokie. W tym artykule chcemy przyjrzeć się temu, dlaczego tak się dzieje i jak nie pomylić egoizmu z troską o siebie.

Czym jest, a czym nie jest egoizm

W powszechnej opinii egoista to ktoś, kto myśli tylko o sobie, nie liczy się z innymi, odmawia pomocy i jest zimny emocjonalnie. Nic dziwnego, że nikt nie chce być tak postrzegany, nawet jeśli stawką jest własne zdrowie psychiczne.

Ale z psychologicznego punktu widzenia to uproszczenie. Egoizm nie musi oznaczać obojętności na innych. Tzw. zdrowy egoizm to zdolność dbania o siebie, rozpoznawania własnych potrzeb i granic, zanim zaczniemy dbać o innych. Zdrowy egoizm zaczyna się od uświadomienia sobie własnych autentycznych potrzeb i wartości.

Egoizm w takim rozumieniu nie oznacza, że ignorujesz świat wokół. To znaczy, że najpierw regulujesz siebie, żeby potem móc być w kontakcie z innymi w sposób szczery i niezależny od roli ratownika, opiekunki czy osoby, która pozwala „wejść sobie na głowę”.

Istnieje ogromna różnica pomiędzy tymi dwoma rodzajami egoizmu. Warto ją poznać i zrozumieć, zanim zaczniesz swoją drogę ze stawianiem granic. Niestety wielu z nas nigdy nie nauczyło się tej różnicy – stąd wyrzuty sumienia.

Dlaczego osoby empatyczne najczęściej… nie są egoistami?

W tym miejscu chcę Cię uspokoić – jeśli zaczynasz stawiać granice, stajesz się asertywny/a i masz wyrzuty sumienia – to znaczy, że wszystko jest z Tobą w porządku. Osoby egocentryczne, które stawiają siebie w centrum swojego wszechświata, nie analizują swojego wpływu. Nie zastanawiają się, czy kogoś zraniły. Jeśli Ty się nad tym zatrzymujesz, to znaczy, że Twoja intencja nie była zła. Po prostu uczysz się nowej postawy. A wrażliwość i umiejętność stawienia granic mogą iść w parze.

Wyrzuty sumienia po postawieniu granicy – skąd się biorą?

Wyrzuty sumienia, które odczuwasz ucząc się stawiania granic nie są czymś przypadkowym. Mają głębokie psychologiczne i społeczne źródła. Oto najważniejsze z nich:

Wychowanie oparte na uległości i dostosowaniu

W domach rodzinnych nie pytano nas: „Czy chcesz się przytulić?” – tylko przytulano.
Ani: „Masz ochotę podzielić się zabawką?” – tylko kazano się dzielić. W efekcie wielu z nas nauczyło się, że bycie „dobrym człowiekiem” oznacza bycie uległym. Odmowa, wyrażenie potrzeby, bunt – wszystko to było traktowane jako egoizm, brak wychowania i bycie niegrzecznym.

Kulturowy model grzecznej dziewczynki

Chociaż problem stawiania granic dotyczy obu płci, to w społeczeństwie kobiety wciąż częściej niż mężczyźni są nagradzane za dostosowanie i empatię, a karane za „stawianie się”.
Od najmłodszych lat uczymy dziewczynki:
– „Bądź miła.”
– „Nie sprawiaj kłopotu.”
– „Nie bądź egoistką”.
Dlatego dorosła kobieta, która stawia granice często nosi w sobie nieuświadomiony wstyd, że zrobiła coś złego. Odmawia sobie prawa do stawiania swoich potrzeb i siebie ponad innymi, bo nikt nigdy jej tego prawa nie dał. I tu pojawia się ogromny obszar do pracy terapeutycznej, aby zrozumieć, że nikt, oprócz niej samej, nie musi jej na nic pozwalać.

Lęk przed utratą relacji

Kiedy zaczynasz stawiać granice w relacji, a nigdy wcześniej tego nie robiłeś/aś, możesz spotkać się z niezrozumieniem, odrzuceniem czy złością. Pojawia się ryzyko straty:

  • „Jeśli powiem „nie”, przestaną mnie lubić.”
  • „Jeśli zadbam o siebie, on się odsunie.”
  • „Kiedy powiem „nie”, wywołam konflikt”.

Taki lęk pojawia się u osób, które nauczyły się, że dawanie jest jedyną drogą zasłużenia na miłość lub uznanie.

Wewnętrzny krytyk i lojalność wobec starego ja

Kiedy zaczynamy stawiać granice, łamiemy wewnętrzne przekonania, które do tej pory nas „chroniły”. Np.:

  • „Muszę być dostępna dla innych, bo inaczej mnie nie docenią.”
  • „Inni są ważniejsi.”
  • „Jeśli odmówię, zostanę sama.”

Nasz wewnętrzny krytyk uruchamia się jako mechanizm bezpieczeństwa, choć w rzeczywistości blokuje rozwój.

Często też pojawia się wewnętrzna lojalność wobec dawnych ról, np. „osoby, która wszystkim pomagała”, „siłaczki, która wszystko znosiła”. Zmiana postawy może wtedy wywołać żal, niepokój, a nawet smutek, że zostawiamy dawną wersję siebie. A wraz z nią podziw innych osób. Kolejnym krokiem jest zbudowanie nowej tożsamości opartej na miłości i zaufaniu do siebie, bez względu na okoliczności zewnętrzne i opinie innych osób.

Brak wzorców zdrowej asertywności

Większość z nas nie spotkała w dzieciństwie osób, które stawiają granice i są za to szanowane. Jeśli nasi opiekunowie byli albo ulegli, albo agresywni, trudno nam zrozumieć, że można inaczej. Dlatego uczymy się tego dopiero jako dorośli – metodą prób, błędów i… wyrzutów sumienia.

Wyrzuty sumienia po postawieniu granicy nie są dowodem na to, że robisz coś źle.
Są znakiem, że opuszczasz stare schematy – i uczysz się czegoś nowego.

Można powiedzieć, że wyrzuty to emocjonalny „ból wzrostu”, a nie oznaka winy.

Z czasem ten ból się zmniejsza. Pojawia się za to coś innego: wewnętrzny spokój i poczucie siły.

Co warto zrobić, kiedy się pojawiają? Nauczyć się rozróżniać, kiedy są sygnałem wartości (np. troski, uważności), a kiedy efektem wewnętrznego krytyka lub presji otoczenia.

Zadaj sobie pytanie:
„Czy naprawdę kogoś skrzywdziłem/am – czy po prostu zadbałam o siebie?”
Ta różnica zmienia wszystko.

Jak uczyć się stawiania granic bez wstydu i winy?

Wiedza o tym, czym są zdrowe granice, to jedno. Wdrożenie jej w codzienne życie to już zupełnie inna historia. Zwłaszcza jeśli przez lata byliśmy uczeni, że bycie „dobrym człowiekiem” oznacza przede wszystkim bycie dla innych.

Stawianie granic to umiejętność, która rozwija się w czasie, z każdą decyzją, rozmową, nieśmiałym „nie”, wypowiedzianym wbrew automatycznym odruchom. Nie chodzi o bycie idealnym w tej praktyce – chodzi o to, by być coraz bardziej świadomym siebie.

Dobra wiadomość jest taka, że wstyd i poczucie winy nie muszą nam towarzyszyć już zawsze. Możemy nauczyć się je rozpoznawać, oswajać, a z czasem – zostawiać tam, gdzie przestają być potrzebne.

Oto kilka sposobów, które mogą w tym pomóc:

  • Zaczynaj od małych „nie” w bezpiecznych sytuacjach.
  • Zatrzymaj się po odmowie – co czujesz? Skąd to uczucie pochodzi?
  • Zauważ, jakie masz przekonania o egoizmie – i czy one są prawdziwe.
  • Rozmawiaj z terapeutą lub osobą wspierającą – w atmosferze akceptacji łatwiej się uczyć nowych postaw.

Na zakończenie

Jeśli czujesz, że potrzebujesz zacząć dbać o siebie, nie znaczy, że jesteś egoistą/ką. To znaczy, że wchodzisz w nowy etap i uczysz się siebie na nowo. A jeśli chcesz się tego uczyć w bezpieczny sposób, psychoterapia może być miejscem, gdzie sprawdzisz, gdzie naprawdę przebiega Twoje „tak” i „nie”.

Jeśli czujesz, że ten temat dotyczy Ciebie – możesz umówić się na konsultację. W bezpiecznej relacji terapeutycznej nauka stawiania granic może być bardziej skuteczna.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Leave a Reply